czwartek, 22 sierpnia 2013

Roger Waters a polskie autostrady

We wtorek 20 sierpnia 2013 o godzinie 20:28 na Stadionie Narodowym w Warszawie, rozpoczęło się najwspanialsze widowisko muzyczne jakie kiedykolwiek widziałem i prawdopodobnie niczego podobnego już więcej nie zobaczę...




 

Rozmach, wykorzystanie wielkości obiektu, ilość ludzi zaangażowanych w realizację tego projektu przywiezionych przez Watersa, a także efekt, dał mi po raz kolejny poczucie jak bardzo jesteśmy daleko od miejsca, gdzie, tak na prawdę na co dzień chcielibyśmy być... To tak jak z polską piłką kopaną i Ligą Mistrzów, z zakupami Pendolino bez torów, wyrzucaniem historii i wuefu ze szkół, z najdroższymi autostradami w Europie, których właściwie nie ma... A propos...

Jadąc do Warszawy postanowiliśmy przetestować wszystkie oddane do użycia odcinki autostrad pomiędzy 3miastem a stolicą. Nie, nie jechaliśmy przez Berlin, ale do Torunia, potem "polami, polami przez lasek i rzeczkę" do Strykowa i znowu autostradą do celu. Ja już wiem dlaczego nasze cudne fragmenty autostrad są najdroższe w Europie. 

 





 
 
 

 
 

To jest jeden z podobnych do wielu, parking przy WC. Parking większy niż ten przy Ergo Arenie. Taki sam jest po drugiej stronie autostrady. WCtów jest chyba dwanaście. To jeszcze pokażę tereny rekreacyjne przy tym parkingu.


 

 
 
 

 
Jeżeli hektar to 100 m na 100 m to tam są hektary ścieżek. Nawet te dwieście metrów od toalet są oświetlone. A połowa ścieżek jest wyłożona kostką granitową. I kto za to zapłacił? Pan, pani, społeczeństwo... No to jeszcze ze dwie foty.
 
 
 
 

 


 

To są ekrany. Wszyscy to wiemy. Stawia się je w całej Europie przecież. Kogo chronią ekrany w całej Europie? Ludzi przed hałasem, brawo! A co robią ekrany w naszym kochanym kraju? Chronią żaby i zające. Serio. Za dziesiątkami kilometrów tych ekranów są łąki i lasy. Kto na tym zarobił w świetle sejmowej ustawy? Nie pan, nie pani, nie społeczeństwo... 

Nie zdążyłem zrobić zdjęć trzem potężnym wiaduktom nad autostradą A2 prowadzącym od jednej ściany lasu do drugiej. Ale są. Jak będziecie tam jechać to znajdziecie... Pamiętajcie o butach do jogging'u w razie siku. Szkoda nie wykorzystać tych oświetlonych ścieżek.

Wakacje się kończą, pora się zająć znowu tym co robimy codziennie. I chyba dobrze. Bo te wakacyjne obserwacje i przemyślenia doprowadzają mnie we wnętrzach do takiego pisku...


renek




 

środa, 7 sierpnia 2013

Niespełnione marzenia

Tak trochę wakacyjnie i refleksyjnie...

Poznałem ostatnio przemiłą osobę, która pracuje w ubezpieczeniach. Pracuje bo taką pracę znalazła, a z czegoś przecież trzeba żyć. Problem w tym, że chciałaby robić zupełnie coś innego. Ma duszę "artystyczną" i bardzo dużo pomysłów na wykańczanie wnętrz. Do tego spore umiejętności manualne i wymyślone konkretne rozwiązania. Chciałaby, ale nie ma jak. Czas płynie i gorące kiedyś wizje bledną. Najgorzej jak nigdy nie spróbuje... Jak nie będzie sobie mogła kiedyś powiedzieć, próbowałam, cóż, nie wyszło, ale zrobiłam co w mojej mocy...

Czasami słyszę od znajomych projektantów, że chcieliby projektować piękne wnętrza, wykorzystując wspaniałe materiały. Bez ograniczeń ze strony inwestora. Jednak ostatnio inwestorzy tacy, że przy każdym wybuchu genialnej wizji, depczą po hamulcu nie pozwalając wizji się rozwinąć. I powstaje wnętrze takie tam... Nawet nie ma co robić zdjęć do portfolio...

Dobre pomysły prawie zawsze się obronią. Fantastyczne wizje nie muszą być realizowane z niebotycznym budżetem. Tylko nie można zakładać z góry, że coś jest nierealne, niewykonalne, nie do zdobycia. Aby wejść na szczyt, musi on istnieć. Tak samo trzeba wymarzyć sobie swoje marzenie. Potem już tylko konsekwentnie szukać do niego drogi i ją realizować. Czy to jest stworzenie swojego stylu w projektowaniu, czy też zrealizowanie planów, zamierzeń. Ważny jest cel, bo bez niego nie ma do czego dążyć.

Uczestniczyłem wczoraj w ciekawej rozmowie pomiędzy architektem a wykonawcą konstrukcji metalowoszklanych. Ten drugi to z resztą wnętrzarz już po dyplomie. Tematem był projekt i realizacja remontu jednego z najbardziej znanych zabytkowych obiektów w Gdańsku. Pierwszy na początku przekazywał swoje wizje z pewną dozą nieśmiałości, ale przy panującej atmosferze otworzył się zupełnie. To piękne wizje i odważne. Jeszcze nie wiadomo co na to inwestor. Jednego jestem pewien: inwestor ten nieszablonowy projekt zobaczy. Ile z niego zrealizuje pokaże czas.

Mam nadzieję, że Wasze kolejne małe, średnie, wielkie marzenie się spełni.  Bez marzeń świat jest smutny i szary...

renek