czwartek, 30 maja 2013

Wizyta u lekarza a projektowanie wnętrz

Niewiarygodne, ale mając wczoraj umówioną wizytę u mojej przesympatycznej pani doktor pierwszego kontaktu, nie dość, że zaczęło się wszystko punktualnie, to mogliśmy z powodu braku następnego pacjenta 30 minut porozmawiać nie tylko o tym co we mnie piszczy, ale również o różnych innych sprawach. Kiedy zagadnęła mnie co tam słychać w naszej branży, zapytałem dlaczego jej zdaniem tak trudno  rozmawiać z ludźmi o higienie intymnej, oczywiście w kontekście znanych wszystkim urządzeń do jej praktykowania, a o których pisałem wcześniej. Usłyszałem: " Panie Ireneuszu, biorąc pod uwagę co się zdarza w tym gabinecie, jeżeli chodzi o higienę ogólną, to macie chyba problem... " Potem usłyszałem dlaczego nie lubi zimy. Dlaczego? Bo nie można w gabinecie otwierać okien, żeby go przewietrzyć, a niestety dość często się zdarza, że jest to konieczne. Usłyszałem jeszcze kilka smaczków, takich jak ten, że pacjent, który przyszedł tylko po receptę, poproszony o rozebranie się do pasa celem ogólnego zbadania, odpowiada, że to może nie dzisiaj, bo pani doktor go zaskoczyła i w takim razie przyjdzie jutro... Przypominam, jesteśmy w drugiej dekadzie XXI wieku, w kraju środkowoeuropejskim, w którym często słyszy się opinie o innych nacjach: BRUDASY... Wzmianka o zimie, przypomniała mi sytuację, którą opowiedziałem, a której parę lat temu byłem świadkiem: stojąc w pewnej sieci handlowej na dziale kosmetycznym, usłyszałem rozmowę ekspedientki i przedstawiciela hadlowego. Był chyba luty, przedstawiciel handlowy zapytał ile ma uzupełnić na stan dezodorantów. Pani na to: " Dezodoranty?... Nieee... Ciągle mamy. W zimie nie schodzą... " Doszliśmy do wniosku z moją panią doktor, że lekarze powinni otrzymywać dodatek szkodliwy...
Potem rozmawialiśmy o tym, jak nasze społeczeństwo jest wspaniale wyedukowane. Okazało się, że co trzeci pacjent nie wiadomo po co przychodzi do przychodni. Bo przecież wie najlepiej co mu jest. Często poucza lekarza a nawet dyskutuje z nim jak usłyszy diagnozę. Zaczęliśmy wymieniać ile w naszym kraju jest zawodów niepotrzebnych, bo przecież wiedza ogólna jest tak pełna, że prawie wszyscy wszystko wiedzą. Swoją drogą mam prośbę, jeżeli ktoś doczytał do tego fragmentu, wpiszcie w komentarzach taką Waszą listę. Ciekawe jak ma się do naszej ;) Projektant wnętrz, oprócz lekarza, też się na niej znalazł. Niedawno trafił do nas klient, który poprosił kupując u nas pewną ilość płytek, o drobną poradę dotyczącą jego mieszkania. Okazało się, że posiada już niezliczoną ilość materiałów, które kupował w różnych miejscach "bardzo okazyjnie". Prawie wszystkie były z kompletnie różnych bajek, pasowały do siebie jak przysłowiowej świni siodło. Kilka różnych par drzwi, rolki tapet, kartony płytek, grzejniki totalnie niespójne w charakterze i kolorystyce. My mieliśmy mu podpowiedzieć jakiś szczegół. Wychowanie mojej Mamy spowodowało, że nie podpowiedziałem mu, żeby wszystko wsadził na jakiś serwis akcyjny. Wydał na prawdę sporo ciężko zarobionych pieniędzy, ale na projektanta wnętrz wydać nie chciał. Będzie miał za to na prawdę bardzo oryginalne wnętrza...

Na koniec wizyty, moja pani doktor zauważając, że skoro już jestem, poprosiła mnie, żebym podwinał rękaw, to zmierzy mi ciśnienie. Ja jednak przyszedłem tylko po receptę, więc powiedziałem, że mnie zaskoczyła i przyjdę jutro. Tylko, że dzisiaj jest Boże Ciało, więc z ociąganiem podwinąłem rękaw...




Pani doktor z wdzięczności powiedziała, że jak będzie robić remont to przyjdzie do nas po poradę...

renek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz