poniedziałek, 2 września 2013

Jarek

Jarka poznałem dzięki Adasiowi... Przepraszam, dzięki Adamowi Czerwińskiemu. Tak na prawdę blisko, gdy w poprzedniej firmie przyszedł mi do głowy pomysł, by robić tam koncerty. Jazzowe. Przyjechał Adam, sprawdził akustykę, wybraliśmy miejsce i ustaliliśmy termin. Przywitaliśmy gości razem z Jarkiem. Powiedział, że wita wszystkich w nowym klubie jazzowym :) To było bardzo miłe, bo byliśmy przecież w salonie z łazienkami. Koncert był świetny. Jarek, Adam, Krzysiek i Szabas dali czadu. Jak zwykle właściwie... Wtedy zaczęła się nasza znajomość. We wnętrzach :)

Potem były "wspólne płyty", spotkania w różnych miejscach. Obiady, kolacje. Przed koncertami, po koncertach. Dzięki Niemu i Adamowi poznałem Wielkich jazzowego świata. W Sulęczynie, Warszawie, 3mieście. Nigdy nie spotkaliśmy się w Krakowie. Jego Krakowie, choć zaprosił mnie na swój benefis. Nie mogłem. Zawsze żałowałem, że wtedy nie pojechałem. Dziś żałuję jeszcze bardziej. Zawsze myślałem, że będzie kolejny i wtedy pojadę. Już wiem, że nie będzie...

Jarek jest wspaniałym gitarzystą. Jest, bo jego muzyka zostanie z nami na zawsze... Był, choć piszę to ciągle w to nie wierząc. Choć znałem sytuację od stycznia. Nadzieja jednak umiera ostatnia...

W przyszłym roku spotkamy się, jak Bóg da, znowu w Sulęczynie. I Jarek tam będzie. W każdej chwili i w każdej nucie. Nad jeziorem, przy sielawie, przy pierogach czy przy piwku. Na pewno będzie nad sceną... Tego jestem pewny... Będzie słuchał i patrzył.

 
Dzięki Jarku, że byłeś...

[*]

renek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz